Wenecją północy wszyscy nazywają Sankt Petersburg – miasto do którego mam ogromny sentyment, większy niż do jakiegokolwiek innego. Położone w delcie rzeki Newy, rzeczywiście poprzecinane jest wodą z każdej strony. Jak zobaczyłam pierwszy most w Sztokholmie, zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno nie pomyliliśmy samolotów. Ale alfabet podejrzanie swojski, język zupełnie niezrozumiały, więc chyba jednak nie…
To podobieństwo do Petersburga momentalnie sprawiło, że bardzo polubiliśmy się ze Sztokholmem. Tzn. ja polubiłam jego, a brak zapowiadanych opadów śniegu wzięłam za znak wzajemności 🙂 Momentalnie gdy znaleźliśmy się na Gamla Stan, czyli sztokholmskim starym mieście, poczułam też klimat małych, włoskich miasteczek. Klimat w przenośnym znaczeniu, bo w dosłownym daleko mu było do przyjemnej włoskiej temperatury. Ta była jednak bardziej petersburska 🙂 Włochy i mój ukochany Petersburg stanową połączenie niemal idealne.
Spędziliśmy z Adamem dwa dni w stolicy Szwecji. Wyjazd był dosyć spontaniczny – ot, tanie bilety z Krakowa na lotnisko Skavsta (nie dajcie się oszukać nazwie „Sztokholm Skavsta”, lotnisko jest położone 100 km od Sztokholmu). Postanowiliśmy zwiedzać na spokojnie, bez biegania i odhaczania kolejnych „must see” z listy. W dwa dni i tak nie da się zobaczyć wszystkiego, ważniejsze było „poczuć” Sztokholm i trochę szwedzkiej atmosfery. Szczegóły ze zwiedzania dostępne są tutaj, a teraz zostawiam Was z paroma zdjęciami, żebyście też mieli okazję poczuć sztokholmskiego ducha. 🙂
[…] Cię, żebyś od razu przeniósł się do Sztokholmu, poczuł tamtejszą niepowtarzalną atmosferę TU i zaplanował swoje zwiedzanie TU. Ale jeśli jesteś prostym homo oeconomicusem jak większość z […]