– Dlaczego ta cholerna wiza do UK jest taka droga!!
– Ale co, jaka wiza?
– No, do Wielkiej Brytanii, wiza. Droga. Z opłatą za usługi centrum wizowego grubo ponad 100 funtów.
– Hmmm, sporo. Ale pewnie jest ważna przynajmniej kilka lat?
– Sześć miesięcy! – powiedziała mi moja rosyjska koleżanka, mocno sfrustrowana faktem, że zanim będzie mogła chociażby pomyśleć o postawieniu stopy na Brytyjskiej ziemi, musi odchudzić swój portfel o taką kwotę brytyjskich funtów, którą ja nazywam bandycką. Dla mnie, jako obywatela Polski hasło „wiza do Wielkiej Brytanii” jest pojęciem dosyć abstrakcyjnym, ja wizy do Anglii nigdy nie potrzebowałam. Do tego jeszcze nie pamiętam czasów, kiedy Polacy w ogóle nie mogli trzymać swoich paszportów w domach, jestem już z pokolenia „europejskiej sielanki podróżniczej”.
– Przewalone. – zaoferowałam koleżance wielce elokwentne wsparcie w tej trudnej sytuacji.
A przy okazji zaczęłam myśleć, że ja to mam szczęście, że urodziłam się w Polsce, w tych czasach, kiedy mogę podróżować względnie swobodnie po naprawdę dużej części świata. Niestety, ile motywujących artykułów pt. „podróżować każdy może” by nie powstało, to nie uciekniemy od rzeczywistości, że niektórzy mają „trochę lepiej”, a inni niestety „trochę gorzej”. A jeszcze inni są w podróżniczej ciemnej dupie.
Spójrzmy na mapy poniżej przedstawiające najsilniejsze paszporty na świecie i sprawdźmy, kto jest podróżniczym szczęściarzem. (źródło)
Według powyższej mapki w najlepszej sytuacji znajdują się Finowie, Szwedzi i Brytyjczycy, którzy bez wizy lub otrzymując wizę przy wjeździe mogą odwiedzić 173 kraje (na 194 na świecie). Polacy mogą odwiedzić 153 kraje. Nieźle – życia mi nie starczy na wszystkie (a szkoda). Moja koleżanka z Rosji może odwiedzić ich już tylko (a może ciągle aż) 95. To o 58 mniej niż ja!! Niezły kawał świata, co? Nie znaczy to, że Rosjanie nie mogą do tych krajów podróżować. Mogą, tylko kosztuje ich to więcej wysiłku, zachodu, no i pieniędzy. Za tą kwotę, którą Masza musi wydać na samo pozwolenie wjazdu na teren Wielkiej Brytanii, ja mam już bilet na samolot do Londynu, przejazd London Eye, wejście do Madame Tussauds i może jeszcze obiad w średniej klasy restauracji w City.
Rosja ciągle jest jeszcze bliżej początku stawki. Spójrzmy na jej koniec. Myślicie, że w Afganistanie, Iraku, Pakistanie, Somalii, Erytrei, Nepalu, Kosowie, Libanie, Sri Lance, Sudanie i tak dalej – nie ma młodych, ambitnych osób, które chciałyby odkrywać świat? Ja myślę że są. Tylko mają to zadanie utrudnione do granic możliwości. Bo nawet jeśli złożą wniosek o wizę, zapłacą za tą aplikację równowartość połowy swoich miesięcznych zarobków, muszą liczyć się z możliwością negatywnego rozpatrzenia ich wniosku. Ups, nie tym razem. Ale prosimy, nie ma przeszkód żeby spróbować (i zapłacić) jeszcze raz! Inne opcje? Wziąć ślub z obywatelem / obywatelką Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii? Brzmi dobrze, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Jaki wniosek z tego dla nas, obywateli krajów z pierwszej części listy? Doceńmy to, co mamy. I nie zmarnujmy. Bo my, jeśli chcemy, to możemy odkrywać świat. I możemy przynieść go na próg tych, którzy chcą, tylko nie mogą.
Jeśli podobał Ci się ten post, użyj przycisków poniżej i udostępnij go na Facebooku, Twitterze, czy Google+! Dzięki!