Należąca do Korony Gór Polski Wielka Sowa to najwyższy szczyt Gór Sowich. Jej wysokość to 1015 m. Czego spodziewasz się na takim szczycie końcem kwietnia? Niewymagającego trekkingu odpowiedniego dla rodzin z dziećmi i dla osób które pierwszy raz idą w góry. I tak właśnie by było… gdyby szlaku nie przykrywały zaspy mokrego śniegu 🙂
Ja naprawdę uwielbiam zimę w górach. Uwielbiam patrzeć na biały puch pokrywający ciemne drzewa bez liści. Lubię, jak mróz szczypie w policzki i jak z ust wydobywa się para jak wydycham ostre, zimne powietrze. Czuje się wtedy magiczny klimat.
Ale w majówkę liczyłam raczej na pachnące kwiaty i świeżą, rozwijającą się zieleń. Na śpiew ptaków cieszących się z wiosny i na słońce, nieśmiało ogrzewające ciągle przywykłe do zimna ciało.
Co dostałam w zamian? Mokre płaty śniegu spadające z drzew na głowę w najmniej oczekiwanym momencie, ściekające zimną strużką za kołnierz. I ujeżdżającą spod butów topniejącą białą breję. Dzięki, wiosno 🙂
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takich atrakcji niemal ostatniego kwietnia.
Owszem, wiedziałam, że odczuwalna temperatura na Śnieżce wynosi -10, przez co zrezygnowaliśmy z atakowania jej. Ale przecież na Śnieżce zawsze pizga złem, no i jest 600 m wyższa… Na Sowie nie powinny utrzymać się duże ilości śniegu.
A jednak 🙂 Szliśmy grupą 8 osób, z czego dla niektórych był to pierwszy raz w życiu w górach. Czy muszę wspominać, jak świetnie szło im się w adidasach mokrych już od pierwszych minut w śniegu i ślizgających się na każdym kroku? Ambitnie dali radę – ale nie było to bezpieczne, nie róbcie tego w domu. Na szczęście skończyło się „tylko” przeziębieniem…
Szliśmy z miejscowości Walim żółtym szlakiem przez Małą Sowę. Trasa na szczyt to 4,5 km, z czego na pierwszych trzech pokonuje się zdecydowaną większość przewyższenia.
Po zdobyciu Małej Sowy szlak robi się płaski i znacznie przyjemniejszy. Ale żeby nie było nam za dobrze, nad głowami pojawiła się ciemna chmura i zaczęła straszyć opadami deszczośniegowej brei 🙂
Gdy dotarliśmy na szczyt, śnieg rozsypał się na dobre. Klimat zrobił się iście bożonarodzeniowy. Schowaliśmy się w drewnianej altance z miejscem na ognisko. Wiedząc, że w wieży można kupić kiełbaski i opał – klęliśmy jeszcze bardziej, że taki mamy klimat 🙂
Ze względu na opad i niskie chmury nawet nie weszliśmy na wieżę widokową. Zakrywająca wszystko ciemna chmura prezentowała się tak samo z ziemi, jak wyglądałaby z wieży…
Schodzić postanowiliśmy szlakiem niebieskim licząc na to, że będzie na nim mniej śniegu, będzie mniej stromy lub lepiej wydeptany. Mniej stromy owszem, był. Za to niemal wcale niewydeptany, a śniegu było miejscami po kolana.
Podczas przecierania tej drogi przemokły nawet moje pro-super-hiper buty górskie, które uwielbiam i które przeszły już ze mną sporo szlaków i w Polsce i we Włoszech i w USA. Żadna membrana nie zatrzyma tego mnóstwa śniegu sypiącego się od góry. A nie przyszło nam do głowy, żeby wziąć stuptuty na majówkę…
Wielka Sowa – Korona Gór Polski – informacje praktyczne
Trasa na Wielką Sowę z miejscowości Walim do podejrzenia na mapie turystycznej
Dystans: 10,7 km
Przewyższenie: 551 m, z czego zdecydowana większość na pierwszych 3 km między Walimem, a Małą Sową.
Czas: 3,5h według mapy. My w śniegu, bardzo wolnym krokiem i z przerwą na szczycie przeszliśmy tą trasę w 4h.
Wiesz, że w okolicy Wielkiej Sowy jest też bardzo ciekawe miejsce, którego wiele osób nie odkryło? To Kolorowe Jeziorka w Rudawskim Parku Krajobrazowym. Nie omiń ich, naprawdę warto! 🙂
Sprawdź też inne posty dotyczące szczytów z Korony Gór Polski – na przykład ten o pobliskim Skalniku, gdzie niemal spotkałam Ducha Gór 🙂 i upewnij się, że wiesz jak przygotować się na pierwszą wycieczkę w góry.
Życzę Ci miłej wycieczki na Wielką Sowę, niewymagającego trekkingu odpowiedniego dla rodzin z dziećmi. Ale na wszelki wypadek – przygotuj się na każdą opcję 🙂
A jeśli spodobał Ci się ten post, użyj proszę przycisków poniżej i udostępnij na Facebooku, Twitterze, czy Google+! Dzięki! 🙂
[…] Piżama kleiła się do spoconej skóry. To efekt przecierania zaśnieżonego po kolana szlaku na Wielką Sowę kilka dni wcześniej pomimo, że był koniec kwietnia. Toż to jakieś […]
[…] lekcję pokory dał mi inny należący do niej szczyt – Babia Góra i co zaskoczyło mnie na Wielkiej Sowie. Koniecznie sprawdź, jak przygotować się do wycieczki w […]