O sukcesach i porażkach #2, czyli osobiste podsumowanie 2017 roku.

O sukcesach i porażkach #2, czyli osobiste podsumowanie 2017 roku. cover

„Postanowienia i cele na 2017? Mam ich kilka. Ale najważniejsze jest takie, by za rok móc znów powiedzieć, że pozornie nie zmieniło się nic, że siedzę przy tym samym biurku, z tym samym kotem na kolanach i tym samym mężczyzną za plecami.  Tyle, że jako trochę lepsza wersja samej siebie.”

Tak zakończyłam osobiste podsumowanie 2016 roku. Dzisiaj faktycznie – siedzę przy tym samym biurku,  na kolanach leży ten sam kot, w drugim pokoju ten sam mężczyzna. Czy jestem lepszą wersją siebie, niż w grudniu 2016?

Na pewno znów trochę inną.

2017 był spokojny i stabilny.

Czy to znaczy, że był nudny? Oj nie, nie przypominam sobie ani jednego nudnego dnia w tym roku 🙂

Ale był spokojny, jeśli porównać go do 2016, kiedy wiele zmian zaszło w moim charakterze, podejściu do życia, do związku, kiedy odbyłam najdłuższą jak dotąd podróż i wolontariat w USA.

Był też spokojny, jeśli porównać go do nadchodzącego 2018, który zacznę z kopyta – siedmioma tygodniami w Tajlandii, a skończę z innym stanem cywilnym i jeśli wszystko dobrze pójdzie – w swoim własnym mieszkaniu.

Podsumowanie podróżnicze

podsumowanie 2017

Podróżniczo ten rok mogę nazwać rokiem powrotów. Nie pamiętam, kiedy wcześniej odwiedziłam tyle znajomych miejsc w tak krótkim czasie. W styczniu, chociaż plan był zupełnie inny, wróciłam do włoskiego Lecco nad jeziorem Como – wspięłam się na Monte Barro i odwiedziłam Mediolan.

DSC_1016

W czerwcu po raz drugi odwiedziłam Alzację i tym razem, w przeciwieństwie do mojej wizyty dwa lata wcześniej, mogłam porozmawiać z rodzicami i znajomymi mojego przyjaciela po francusku. Jeszcze nie tak swobodnie, jak bym chciała, ale już nie najgorzej 🙂 Tam piliśmy razem wino i zwiedzaliśmy urocze winne miasteczka, poznałam francuskie góry – Wogezy.

DSC_0349

Po ponad trzech latach wróciłam do miejsca, które traktuję jak swój drugi dom. To była emocjonalna podróż śladem mojego pierwszego wolontariatu. Chociaż wzięłam z domu mapę miasta, nie wyciągnęłam jej ani razu, znajome ścieżki same przecierały się w mojej głowie. Znajome miejsca, znajome twarze, przeprowadzanie Adama szlakiem moich wspomnień – to wszystko sprawiło, że powrót do Petersburga był szczególnym przeżyciem 🙂

DSC_0863 (4)

Zobaczyłam w tym roku też nowe miejsca w dwóch nowych krajach – czarujący Lwów i pozornie zwykły, choć na swój sposób piękny – Dublin.

DSC_0829

DSC_0414

To był też rok odkrywania Polski.

Kontynuowałam zdobywanie Korony Gór Polski – najwyższych szczytów dwudziestu ośmiu pasm górskich w kraju. W tym roku zdobyłam ich pięć. Ślęża pokazała mi trochę starych, słowiańskich wierzeń. Śnieżka, na której ponad trzysta dni w roku jest zachmurzonych przywitała mnie pełnym słońcem. Wielką Sowę ostatniego kwietnia zdobywaliśmy w śniegu po kolana.

Skalnik zdobywałam z gorączką – i choć ponoć po drodze na szczyt rozciąga się piękny widok na okolicę, ja przez mgłę w najlepszych przypadkach widziałam kilka metrów przed sobą. I wreszcie Wysoka – której nie doceniłam, która niesamowicie dała mi w kość i która pokazała mi jedyny w moim dotychczasowym życiu zachód słońca podczas burzy.

DSC_0143 sat

Po raz pierwszy odwiedziłam północny-wschód naszego kraju. Spędziłam tydzień na Podlasiu, gdzie poznałam uroki spania pod namiotem w Polsce. W zorganizowanym pośpiechu nacinałam kiełbasę na grilla, gdy za mną szalały burzowe chmury. Piłam wino leżąc w śpiworze, słuchając stukotu kropel ulewnego deszczu uderzających w tropik. Przybliżałam się do ogniska na niebezpieczną odległość, gdy ręce  nocne temperatury sierpniowe osiągały wartości bliskie zera.

panorama burza

Poznałam nowe uroki Polski. Miejsca, w których przeszliśmy 20 kilometrów spotykając po drodze jedną osobę. Do których nie dociera zasięg telefonii komórkowej. Miejsca, gdzie katolicy, prawosławni i muzułmanie żyją obok siebie w przyjaźni i nikt nie dziwi się, że kościół, cerkiew i meczet stoją niemal obok siebie, w jednej wsi.

Nasz kraj jest piękny i dużo bardziej różnorodny niż zdawałam sobie z tego sprawę.

DSC_1081

DSC_1281

Podsumowanie blogowe

Rok temu postanowiłam, że do końca 2017 osiągnę statystyki pozwalające mi dołączyć do Polish Travel Blogs – bazy polskich blogerów podróżniczych. Dołączenie do bazy ułatwia nawiązywanie kontaktu z markami szukającymi blogów do współprac – ale nawet bardziej niż o współprace chodziło mi o symboliczne przekroczenie granicy. Żebym mogła postawić się obok znanych twarzy blogosfery podróżniczej – i czuć się jedną z nich.

Nad blogiem w 2017 spędziłam tyle godzin, że w tym samym czasie bez problemu dołożyłabym sobie pół etatu do czasu pracy – i jestem z siebie dumna, że nadal mnie to cieszy 🙂 Traktuję bloga jak wyzwanie i cieszę się, kiedy widzę postępy. Ilość unikalnych użytkowników miesięcznie urosła z 500 osób do ponad 3000. Chociaż to obiektywnie nadal mało, a teraz, zimą ruch przestał tak stabilnie wzrastać – to granica została przekroczona.

wzrost

W tym roku zarobiłam pierwsze pieniądze z blogowej działalności. Chociaż „zarobiłam” to złe słowo, bo kwotowo nie pokryły kosztów i inwestycji blogowych. Ale pojawił się przychód – i dzięki temu ogromna dawka motywacji i ambitne cele na 2018.

Ilość fanów na FB niemal nie drgnęła od roku, Instagram też idzie do przodu bardzo opornie – ale nie przejmuję się tym. Wzrosło Wasze zaangażowanie, to mnie cieszy.

 

DSC_0238

Podsumowanie ogólnożyciowe

W tym roku poprawiłam swoje zdjęcia. Zaczęłam traktować fotografię jako sztukę samą w sobie, kolejne hobby, a nie tylko konieczność ilustrowania czymś blogowych postów. Mnóstwo nauczyłam się o kadrowaniu, opowiadaniu historii zdjęciem – i nauczyłam się podstawy obróbki. Nadal znam tylko kilka procent możliwości Photoshopa, ale już tyle robi kolosalną różnicę i pozwala nadać moim zdjęciom bardziej profesjonalny wygląd.

DSC_0268

W tym roku w końcu udało mi się wrócić do regularnego uprawiania sportu. Chociaż zawsze się ruszałam i nigdy nie byłam rozlazłą kluchą, ostatnio sport był nisko na liście priorytetów. Zawsze było coś ważniejszego do zrobienia. Od kiedy stał się znów jednym z priorytetów, czuję się dużo lepiej – fizycznie i psychicznie z samą sobą 🙂

DSC_1050

Cieszę się, że na swoje 25 urodziny napisałam list do samej siebie sprzed 10 lat. Taki pomysł już od dawna kręcił mi się w głowie, jako sposób na uporządkowanie tego co i skąd siedzi u mnie w głowie. Tak bardzo chciałabym móc go naprawdę wysłać w przeszłość.

Plany na 2018? To będzie rok z przytupem.

22 stycznia lecimy do Tajlandii i trzy tygodnie spędzimy razem z Adamem podróżując – bo kto powiedział, że podróż przedślubna to zły pomysł, poślubne są takie mainstreamowe… 🙂 Kolejne cztery tygodnie spędzę tam na kolejnym wolontariacie – będę uczyć angielskiego w prywatnej szkole językowej w nieznanej turystom prowincji Uthai Thani.

Do Polski wracam w połowie marca i od razu zaatakują mnie przygotowania do startu we wspólną podróż przez życie. Odlot na początku czerwca 🙂 Będzie biała sukienka, ale do tego czerwone buty. Poważne wydarzenie, ale na luzie, bez stresu i ze świetną zabawą.

I co dalej? Podróż poślubna – zapewne z namiotem na weekend w Beskidy, bo nie będę miała ani dnia urlopu. A potem to już tylko kredyt na 30 lat, dzieci i rutyna do końca życia, bo podobno „tak to jest w życiu”?

Ten kredyt się zgadza, chcielibyśmy zakończyć rok 2018 we własnym mieszkaniu. Dzieci – kiedyś pewnie też. Ale ja już myślę na kiedy realnie mogę zaplanować kolejną dłuższą podróż do Ameryki Południowej… 🙂

Cele na 2018?

Życiowe – ogarnąć to wszystko i nie zwariować 🙂 Blogowe – dostarczać Ci coraz lepszych treści, rozwijać swoją wiedzę o SEO, rozkręcić newsletter. Zbudować regularny przypływ pieniędzy z afiliacji.

To wszystko mam rozpisane w Excelu, podzielone na miesiące i konkretne zadania i mam nadzieję, że uda mi się tego trzymać.

Z innych celów hobbystycznych – poprawić swoje zdjęcia, rozwinąć się w kierunku portretów, przekonać się jak się sprawdzę w fotografii dziecięcej, może noworodkowej. Koniecznie utrzymać sportową regularność.

Krótko mówiąc – znów stać się trochę lepszą wersją siebie. I tego też życzę Tobie na ten nadchodzący rok. 🙂

2 thoughts on “O sukcesach i porażkach #2, czyli osobiste podsumowanie 2017 roku.

  • Reply Agata Cieślak 30 grudnia, 2017 at 6:48 pm

    Piękne plany na 2018! Trzymamy kciuki za wszystkie! Powodzenia w Tajlandii no, a po powrocie same ślubne przyjemności, super! 🙂 A plany blogowo-rozwojowe mamy w sumie podobne 🙂 My jeszcze na blogu, poza afiljacją, żadnej kasy nie zarobiliśmy, ale mamy nadzieję to zmienić w 2018 😀 Pozdrawiamy! Agata i Krzysiek z http://beforewegetold.pl

    • Reply Dorota 6 stycznia, 2018 at 11:04 am

      Dzięki! Również trzymam kciuki za Wasze plany! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *