Diablak to najwyższy szczyt w Polsce poza Tatrami, położony w Beskidach Zachodnich. Wznosi się na wysokość 1725 m.n.p.m. i zajmuje drugie miejsce w Koronie Gór Polski. Bardziej znany jest pod nazwą całego masywu, na którym leży – Babia Góra.
Babia Góra słynie z pięknych widoków na Beskidy, Gorce i Tatry, jest popularnym punktem do obserwacji wschodów i zachodów słońca. Z drugiej strony jednak, to najbardziej kapryśna góra w Polsce. Bardzo wietrzna, przez co warunki pogodowe potrafią zmienić się bardzo szybko. Nazwa „Diablak” nie wzięła się znikąd i po trudnym spotkaniu z nim myślę, że dużo bardziej tej górze pasuje…
Babią Górę z narzeczonym zdobywaliśmy już nie raz, nigdy jednak nie widzieliśmy z niej osławionych wschodów słońca. Nie jesteśmy wielkimi fanami wstawania w środku nocy, postanowiliśmy więc wybrać się tam na zachód, który powinien być równie spektakularny. Prognozy pogody – idealne. Słońce i lekkie chmurki, wiatr 20 km/h z okazjonalnymi silniejszymi podmuchami. No to idziemy!
Dojechaliśmy do Przełęczy Krowiarki niecałe trzy godziny przed zachodem słońca. Stamtąd czerwonym szlakiem przez Sokolicę na szczyt idzie się około 2h20 minut, nie musieliśmy się spieszyć. Pogoda – idealna, jak zapowiadały prognozy.
Od początku nie było jednak łatwo. W lesie szlak był mocno oblodzony. Trzeba było uważać na każdy krok. Kije trekkingowe okazały się skarbem!
Po godzinie ostrożnego marszu wyszliśmy z lasu, przestało być też tak ślisko. Naszym oczom ukazał się masyw Babiej Góry w całej okazałości.
Za nami piękny widok na Beskidy. Widać ośnieżony pasek trasy narciarskiej Mosorny Groń.
Kawałek za najniższym szczytem masywu, Sokolicą, góra zaczęła pokazywać swoją diabelską naturę. Wiatr zaczął robić się silniejszy, a chmury nawiewało i rozwiewało z niesamowitą prędkością. Aura jak w kalejdoskopie – widać – nie widać – widać – nie widać 🙂
Na chwilę pokazały nam się Tatry. Trzeba było reagować szybko, żeby je uwiecznić, bo kilka sekund później były już przykryte widoczną z prawej strony chmurą.
I chociaż wszędzie indziej niebo pozostawało błękitne, Diablak schował się w gęstym mleku.
Im wyżej, tym mocniejszy wiatr, temperatura odczuwalna leciała w dół, coraz częściej nie było nic widać. W końcu weszliśmy w mgłę, która już się nie rozwiała.
Z tym, że zachodu słońca nie zobaczymy pogodziłam się już sporo wcześniej. Ale nie spodziewałam się, że góra da nam tak w kość. Przy samym szczycie wiatr był na tyle silny, że ciężko było się mu oprzeć, wiał raz w twarz, raz z boku i to bardziej on kierował naszymi krokami niż my sami. Czułam się jak himalaista zdobywający zimą Nanga Parbat.
W takich warunkach rośnie szacunek do gór.
Rośnie też zrozumienie, jak to się dzieje że ludzie giną nawet na pozornie bezpiecznych szlakach. Wystarczyłoby do takiego wiatru dodać mocno oblodzony szlak i nawet niegroźna góra może stać się niebezpieczna. Wystarczyłoby żebyśmy zaufali prognozom pogody i nie przygotowali się na odczuwalną temperaturę rzędu -10, a w najlepszym wypadku groziłyby nam „tylko” odmrożenia.
Niestety, zamiast wspaniałego zachodu słońca, my mieliśmy widok o, taki:
Na szczycie osłonięci ścianką z kamieni odpoczęliśmy od wiatru, rozgrzaliśmy się herbatą i uciekliśmy tak szybko jak warunki na to pozwoliły, licząc na to, że im niżej, tym lepiej. Rzeczywiście, jakieś 200 metrów przewyższenia niżej było już znacznie lepiej, cieplej i spokojniej. Na Sokolicy nawet zobaczyliśmy namiastkę zachodu słońca…
Diablak pokazał nam swój charakter w całej okazałości. Przypomniał, dlaczego nie wolno lekceważyć gór, podchodzić do nich ze zbytnią pewnością siebie. Dlaczego zawsze, niezależnie od optymistycznych prognoz pogody, należy być przygotowanym na najgorszy wariant. Diablak pokazał, że swoje najpiękniejsze widoki pokazuje tylko wtedy, kiedy chce, a nie kiedy my to sobie zaplanujemy. I słusznie. Taka powtórka z lekcji pokory każdemu się czasami przyda.
Nie przestrasz się jednak nadmiernie tą historią. Bądź czujny – ale Babia Góra jest piękna, i warto ją zdobyć. Znajoma podróżująca rodzina z places2visit zdobyła Babią Górę Percią Akademików z przedszkolakiem! Da się? Jak najbardziej 🙂
Zerknij też, jak zaskoczyła mnie pogoda na innym szczycie należącym do Korony Gór Polski – na Wysokiej w Pieninach. A jeśli po tym poście zastanawiasz się, po co się tak męczyć i jeździć w góry – zobacz jak góry pomagają mi ogarnąć priorytety – i Tobie też mogą.
Jeśli podobał Ci się ten post użyj proszę przycisków poniżej i udostępnij go na Facebooku, Twitterze, czy Google+! Dzięki!
[…] Ci się też spodobać: Spacer przez Czerwone Wierchy w Tatrach Diablak uczy pokory. Jak nie zobaczyliśmy zachodu słońca na Babiej Górze Bieszczady – tam, gdzie kończy się polska […]
[…] Nie może paraliżować Cię strach, ale z drugiej strony jeśli w polskim stylu myślisz sobie „co, JA NIE DAM RADY?!”, to koniecznie zastanów się jeszcze raz 🙂 Góry niejednokrotnie udowadniały, że zbytnia pewność siebie nie popłaca. Nawet nam niedawno Babia Góra dała lekcję pokory. […]
[…] Nie bój się jednak drobnego deszczu – pogoda w górach potrafi zmienić się błyskawicznie i nawet przy zapowiadanym stuprocentowym słońcu, trzeba przygotować się na każdą opcję. Sama nie tak dawno dostałam lekcję pokory od Babiej Góry. […]
[…] [Dorota] Stuprocentowa prawda, sama doświadczyłam tych zmian – Diablak dał mi niezłą lekcję pokory! […]