„Mamo, zobacz jaka piękna mała, żółta gąska! Możemy ją zabrać do domu? Proszę, proszę!”. Biorą więc małą, żółtą gąskę do domu. Dbają i karmią, chociaż zupełnie nie wiedzą jak, bo o małych żółtych gąskach wiedzą tylko tyle, że są małe i żółte.
Gdy z małej żółtej gąski zaczyna robić się spora, szara gęś, która brudzi coraz więcej, a do tego próbuje latać, są zdezorientowani. Nikt im nie powiedział, że to co wyrośnie z gąski będzie brudzić i latać! Czasem podcinają gąsce pióra. Czasem skrzydła deformują się same przez złą dietę. Takie zwierzątko już przestaje się rodzinie podobać. Dzwonią więc, żeby ktoś je zabrał.
W ten sposób zastraszająco dużo ptaków trafia do Skywater Rescue Ranch and Sanctuary. Są i inne przyczyny, prawie każde zwierzę przebywające tam ma swoją smutną historię. Bliskie spotkanie z samochodem, zaplątanie się w druty, wypadnięcie z gniazda, atak innego zwierzęcia. Każde z nich potrzebowało pomocy, i tą pomoc w Skywater otrzymuje.
Jaka była w tym wszystkim moja rola?
Sprawdź, jak wyjechać na wolontariat za granicą ze zwierzętami? Niekoniecznie z WWOOF, są też inne opcje 🙂
Wolontariat WWOOF w USA. Mój dzień.
Karmienie i pojenie ptaków
Przede wszystkim moja poranna rutyna polegała na nakarmieniu i napojeniu wszystkich ptaków.
Nuda? Niekoniecznie. Niektóre z nich jadły ziarna, ale były i takie, które karmiłam martwymi myszami. Omnomnomnom, to niezłe urozmaicenie! Moje pierwsze spotkanie z myszami było dość trudne, ale po kilku dniach już świetnie się przy nich bawiłam 😉
Wybieranie jajek
Sprzątanie po ptakach
Nie da się ukryć, że ptaki do najczystszych stworzeń nie należą, więc czasami trzeba było zeskrobywać ptasią kupę z betonowego tarasu. Poza tym niestety nie wszystkie historie kończą się happy endem, więc czasami trzeba też było sprzątnąć ptasie zwłoki. No cóż, to część całego procesu. Nie można ratować świata bez brudzenia sobie rąk.
Przygotowywanie lekarstw dla ptaków.
Wkłuwałam strzykawką leki w mysz, którą później karmiłam sowę. To już był ten etap mojej przyjaźni z martwymi myszami, że to było naprawdę fascynujące zadanie 🙂
WWOOF – inne zadania
WWOOF charakteryzuje się tym, że pracujesz u kogoś na farmie / ranczu, ale to nie znaczy że będziesz robić tylko rzeczy związane bezpośrednio z farmą. Bardzo dużo zależy od miejsca i nakładu pracy, którego wymaga farma, ale z dużym prawdopodobieństwem będziesz wykonywał też inne zadania. Ja między innymi pomagałam przygotować dom do malowania, kilka razy ugotowałam obiad, prowadziłam samochód, gdy Stefanie, właścicielka farmy, nie mogła tego robić po operacji.
Jakie były korzyści z pracy na WWOOF w USA?
Słyszałam parę razy komentarz – no dobra, fajnie, ale w sumie to po co to wszystko? Przez te trzy tygodnie zamiast brudzić się w ptasiej kupie, mogłaś dużo więcej zobaczyć! Owszem, mogłam, ale nie chciałam. Dlaczego?
To, że przez te trzy tygodnie niemal nie wydałam żadnych swoich pieniędzy, bo nie potrzebowałam ich ani na zakwaterowanie, ani jedzenie jest oczywistą korzyścią – ale nie jest najważniejszą.
Przede wszystkim, poznałam wspaniałych ludzi. Przez te trzy tygodnie mieszkałam z nimi i mogłam wsiąknąć w ich amerykański sposób życia. Poznałam bliżej amerykański sposób myślenia. I chociaż nie był mi on zupełnie obcy już wcześniej, ani nie jest dużo inny od naszego, to zawsze warto dowiedzieć się jeszcze więcej.
Poza tym, WWOOF to nie tylko praca – to też podróże i zabawa. Podczas mojego pobytu na wolontariacie pojeździłam na rowerze po małych miejscowościach, których na pewno bym nie zobaczyła w innym przypadku. Razem z właścicielką farmy Stefanie byłyśmy na degustacji wina w California Shenandoah Valley i w Napa Valley. Zabrała mnie na punkty widokowe, z których najlepiej podziwiać most Golden Gate. Dzięki jej poleceniom wybrałam się w piękne miejsca, które nie są tak popularne wśród zagranicznych turystów – jezioro Tahoe, Muir Woods, Bear Valley / Point Reyes National Seashore.
Czy warto brać udział w wolontariacie WWOOF?
Warto! Zdobyłam zupełnie nowe doświadczenia (totalny mieszczuch pracujący na farmie?!), mnóstwo się nauczyłam – o ptakach, życiu na amerykańskiej wsi, o „amerykańskim punkcie widzenia” i o sobie. Dzięki tym doświadczeniom znów stałam się troszkę lepszą wersją siebie. I przynajmniej już wiem, co wyrasta z małej, żółtej gąski 🙂
Gotowi? 🙂 Przejdź teraz do poniższego poradnika i zacznij planować!
Jak wyjechać na wolontariat za granicą?
Jak wyjechać na wolontariat za granicą ze zwierzętami?
Możesz też od razu przeskoczyć do posta opisującego jak działa WWOOF i zacząć szukać swojego wolontariatu! A jeśli jeszcze nie jesteś przekonany, zerknij na ten post, w którym zapytałam polskich blogerów podróżniczych, czy ich zdaniem warto wyjechać na wolontariat zagraniczny. 🙂
A jeśli podobał Ci się ten post, użyj proszę przycisków na dole i udostępnij go na Facebooku, Twitterze, Google+, czy przypnij na Pintereście! Dzięki! 🙂
Przypnij!
[…] Jak działa WWOOF? Moje doświadczenia z szukaniem wolontariatu w USA. Jak wygląda dzień na wolontariacie WWOOF w USA? […]
[…] Wolontariat Global Volunteer na stronie AIESEC: kliknij tutaj. Jeśli szukasz innych możliwości wolontariatów, zerknij jakie są moje doświadczenia związane z szukaniem wolontariatu WWOOF w USA i jak wyglądał mój dzień na wolontariacie WWOOF w USA. […]
[…] Pracuję jako WWOOFer w Skywater Rescue Ranch and Sanctuary – miejscu do którego trafiają zranione, chore ptaki, które nie przeżyłyby na wolności. Tutaj są leczone i następnie wypuszczane w powrotem do życia w naturze. Ja karmię ptaki, dbam o nie, obserwuję w jaki sposób są przywracane do stanu używalności. Miałam też okazję wypuścić na wolność kilka czapli. […]
[…] cieszyły Cię podróże, przebywanie w międzynarodowym towarzystwie, poznawanie nowych kultur, pomaganie innym i spędzanie czasu w […]
[…] jakie można zafundować sobie w podróży – i nie tylko. Wolontariat w Rosji z AIESEC i WWOOF w USA wspominam wspaniale – pozwoliły mi poznać życie w tych krajach od podszewki, nauczyły mnie […]
[…] Ale był spokojny, jeśli porównać go do 2016, kiedy wiele zmian zaszło w moim charakterze, podejściu do życia, do związku, kiedy odbyłam najdłuższą jak dotąd podróż i wolontariat w USA. […]
[…] wiele wolontariatów zagranicznych możesz wyjechać na wizie turystycznej. Tak pomagałam na farmie w USA i tak będę też udzielała lekcji w prywatnej szkole w Tajlandii. Wiza turystyczna nie uprawnia […]
Życie w klimacie dzikiego zachodu, kowboje, rancho, festyny z udziałem koni to zawsze było moje marzenie. Czy jest jakiś wolontariat, podczas którego praca odbywa się w większości z końmi i życie w tym miejscu wygląda jak napisałam wyżej? Wieś daleko od cywilizacji, z której ludzie do pobliskiego miasteczka na zakupy jadą konno ahh